czwartek, 30 czerwca 2011

Czerwiec Shopping Time (Action)

Począwszy od mijającego dziś czerwca postanowiłam rozpocząć cykl notek pt. Shopping Time.  Czym to się je? – Otóż mam zamiar pisać, o co wzbogaciła się moja szafa, tudzież moje biżuteryjne zbiory podczas minionego miesiąca. Notki z tej serii będą się tu ukazywały w ostatni dzień omawianego miesiąca. Akcję tę rozpoczynam nie tylko dla Was, ale również dla siebie – trzeba zacząć kontrolować to, co wpływa do mojej szafy. ;) Zapraszam więc na inaugurację cyklu Shopping Time! ;)

Na początku miesiąca odkryłam odlotowy second hand! Ceny jak na odzież używaną wysokie (średnio 25 zł za sztukę), ale takie można tam wyszukać perełki, że aż dech zapiera! Znalazłam tam jasno różowe spodnie, kamizelkę, shorty... Tak samo było w C&A - letnie okulary okazały się strzałem w 10!(W ogóle przy takiej wysokiej temperaturze uaktywnia się we mnie zapotrzebowanie na róż. ;D )W innym sh zakupiłam śliczne czekoladowe spodnie, koszulę... I tak dalej, i tak dalej… Ale ja tu gadu – gadu, a zdjęcia powiedzą przecież więcej niż słowa:


Spodnie rurki jasny róż, kamizelka wyszywana cekinami i koralikami, spodnie czekoladowe (2,57 zł!),
różowe spodenki, brązowa koszula VILA, granatowe kimono George
- sh

A teraz już czas na kolejne łupy, tym razem inaugurujące początek wyprzedaży. Kapelusz i bransoletkę wypatrzyłam w... Tesco. Tak, wiem... - szalenie to oryginalne. ;) Już od jakiegoś czasu chodziłam wokół tego kapelusza i wciąż nie trafiał do moich zakupów. Wiedziałam, że w końcu go przecenią, a ja później będę na siebie wściekła za to, że przepłaciłam. Chodziłam więc tak koło niego pielęgnując w sobie cnotę cierpliwości. :D Wreszcie się udało, a do tego wpadła mi jeszcze bransoletka. Niech żyje Tesco!


Kapelusz, bransoletka 
- Tesco

A teraz czas na kolejną odsłonę mojego pogłębiającego się biżuteryjnego uzależnienia (nie, nie ubolewam nad nim ;P). W Divie rozpoczęła się wyprzedaż, o której zostałam poinformowana przez pracujące tam panie mailowo. Wiele rzeczy przeceniono na 5 zł, z czego oczywiście skorzystałam. :) Miałam też rabat 15% do końca miesiąca, który również wykorzystałam. 
Jak ja uwielbiam świecidełka!!!
Promocja:







Kolczyki Memento, bransoletka Mystique (5 zł!), bransoletka Long Island - Diva (5 zł!), 
pierścionek panterkowe serce, pierścionek Mystique (5 zł!), komplet bransoletek Long Island (5zł!)
- Diva

Rabat:



 Naszyjnik króliczki, pierścionek elf
- Diva

 A teraz jeszcze na deser został C&A. Jeśli chodzi o przecenę ciuchów, to jest fajna, ale zostały same wielkie rozmiary, więc nic z tego.




Kolczyki, naszyjnik i okulary (z marynarskim woreczkiem)
- C&A

No, na dziś to tyle. Wiecie, tak sobie myślę, że trochę kupiłam, ale naprawdę za małe pieniądze. Zdecydowanie - second handy i wyprzedaże wymiatają!!!

Love, Gabi - Lady Flower

PS. Notka z lookiem już wkrótce. Nie wiem dokładnie kiedy, bo muszę się uporać jeszcze z dwoma egzaminami... Trzymajcie kciuki!

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Party Rock Anthem Look

Jestem pewna, że znacie tytułowy kawałek (a jeśli nie, to odsyłam tu). Kiedy go pierwszy raz usłyszałam, tak mi się wwiercił w pamięć, że nie jestem w stanie się go z głowy pozbyć! Jest poprostu rewelacyjny! :D Sama nie wiem, ale bardzo kojarzy mi się swoją stylistyką z latami 80-tymi i pierwszymi teledyskami Michaela Jacksona. Mój outfit również zaplanowałam w kolorowym klimacie dyskotekowym - poprostu słysząc tę melodię nie mogłabym włożyć dziś nic innego! Aż tańczyć mi się chce!
(Jakoś nie mogłam się oprzeć temu wizerunkowi, zwłaszcza, że w głowie wciąż świergoli mi Party Rock is in the house tonighy/Everybody just have a good time...). 
A teraz kilka ciekawostek o tym, co dziś złożyłam.

Bardzo lubię kolczyki, które dziś ubrałam. Mam ich cały set - 6 par, każda w innym kolorze. Razem z siostrą nazywamy je M&M'sami, bo faktycznie wyglądają jak cukierki. 
Jeśli chodzi o bluzkę, to jest to taki stary - nowy nabytek (Tak, jak u Rysi z jej klapkami.). Stary, ponieważ kupiłam ją będąc jeszcze...w gimnazjum? Rany, kiedy to było! W każdym razie dawno... Kupiłam ją, ale jakoś nigdy nie zaszczyciłam jej łaską ubrania jej. Dziś miała swój debiut! (SERIO!)
I jeszcze skupię się chwilkę na torbie/worku. To całkiem ciekawy nabytek. Cena była wysoka - 219 zł, a ja upolowałam ją za mniej niż 50 na wyprzedaży. W każdym razie jest to prawdziwy zamsz o czym świadczy choćby specyficzny skórzany zapach. Poza tym torba jest całkiem ciężka i na czarnych ubraniach rozsiewa drobny jasny proszek (kolejny dowód na prawdziwość zamszu). Ale urzekły mnie w niej frędzelki i neutralny kolor. Poza tym można dopasować ją do wielu różnych trendów. - Nie ma to jak eklektyzm... ;P





Bluzka - Terranova (chyba 10 zł)
Spodnie - nn
Kolczyki - Primark



Bransoletki - stragan pod Kościołem Mariackim
Torba/worek - Orsay
Tenisówki w kwiatki - nn

Love, Gabi - Lady Flower

czwartek, 16 czerwca 2011

Nature in my mind

Czasem nie trzeba mówić, by wyrazić, to co się czuje. Stawiam więc dziś na same zdjęcia. Niech one mówią za mnie.







Sukienka - Allegro (10 zł)
Torebka - po Mami
Kolczyki - prezent, SIX



Klapki - nn
Broszka kwiat (tu w roli wsuwki) - Primark

Love, Gabi - Lady Flower

środa, 15 czerwca 2011

Zabrzańskie klimaty

Nastawiłam się na Zabrze pozytywnie i tak też było. Nawet BARDZO POZYTYWNIE! Zabrze jest zielone, w kwiatach i zupełnie nie odpowiada stereotypowy szarego nudnego miasta. I wiecie, bardzo podobał mi się pewien taki… zabrzański „swojski” duch. W Krakowie nie widzi się, by ludzie wieczorami wychodzili przed domy (bloki), siadali razem i tak spędzali czas. Nie widzi się prania powiewającego przed blokami, czy grządek warzywnych pod oknami. To wszystko bardzo mi się podoba i wzbudza sentyment. W Zamościu, skąd pochodzę, jest podobnie, po prostu ludzie są sobie bliżsi i mniej anonimowi. Wiem, że ma to i pozytywne i negatywne strony, ale mimo wszystko uważam, że jest coś czarującego w tym małomiasteczkowym klimacie. Nie miałam czasu, aby zwiedzić dokładnie centrum Zabrza, ale jednak przeczuwam, że będę tam częstym gościem. 

Czy patrząc na te zdjęcia powiedzielibyście (powiedziałybyście), że to Zabrze? – Myślę, że nie. ;)


Poniżej truskawki z pola za domem koleżanki, u której mieszkałam... Mniam... ;)


Konie! Oczywiście nie omieszkałam ich nie pogłaskać.


A teraz bohater wyjazdu, czyli... Pan Struś! Ptaszysko zrobiło na mnie wielkie wrażenie, było naprawdę olbrzymie i bardzo zabawne zarazem. Poza tym dopiero na żywo widać jak duża jest dysproporcja miedzy maleńką strusią główką, a jego olbrzymim tułowiem.


Love, Gabi - Lady Flower

piątek, 10 czerwca 2011

W miejskiej dżungli

Znów piszę do Was będąc na internetowym wygnaniu... Dziś krótko - zdjęcia ze spaceru. Niestety wiatr zniszczył moją misternie czesaną fryzurę, więc nie zwracajcie na to uwagi. 
Na ten weekend wybywam ze swojej krakowskiej hacjendy i jadę do koleżanki do Zabrza - kolejna wycieczka z cyklu poznajemy Polskę. ;) Moja siostra tam studiuje, ale ponieważ ma multum nauki, więc nie będę jej zawracała głowy i zatrzymam się u wspomnianej koleżanki. Wszyscy, których znam uważają, że Zabrze jest brzydkim, szaro - burym miastem. Kiedyś w radiu słyszałam natomiast wywiad z Tomaszem Zubilewiczem (tak, tym od pogody), który opisał uroki Zabrza w swojej książce Zabrze na każdą pogodę. Jadę tam więc z nastawieniem, że uda mi się odkryć tę urokliwą stronę miasta.



Panterowy sweterek - random shop in UK
Skórzana kurtka - charity shop in UK
Haremki - Allegro
Oxfordy open toe - Allegro (Deichmann)




Torebka - Allegro
Bransoletki - SIX
Pierścionek - eBay (Primark)

Love, Gabi - Lady Flower

czwartek, 9 czerwca 2011

Stara moda w nowej szafie

Moje drogie! Moi drodzy!
Wypada mi teraz wytłumaczyć moją nieobecność i brak blogowej aktywności (zarówno u mnie, jak i u Was). Otóż nie mam obecnie podłączenia do Internetu. (W chwili obecnej korzystam z uprzejmości mojego S.)Wierzcie mi, dopiero teraz czuję, jak bardzo jestem od tego uzależniona! Czuję się tak, jakbym nie miała obu rąk i jednej nogi, czyli „co najmniej niesymetrycznie”.  W każdym razie nie skupiajmy się dłużej nad tematem mojego uzależnienia, a raczej nad tematem właściwym mych dzisiejszych rozważań.

Już od jakiegoś czasu przekonuję się o tym, że nie warto pozbywać się z szafy starych rzeczy, gdyż moda wraca do nas jak bumerang (szybciej, niż się tego spodziewamy). Niedogodnością jest oczywiście brak miejsca – kupujemy nowe rzeczy, a starych nie ubywa, w związku z czym w szafie robi się coraz ciaśniej! Trudno – trzeba cierpieć, gdyż nigdy nie wiadomo, kiedy stara koronkowa bluzka znów wróci do łask…

Dobrze, że moja Mami ma naturę chomika (już wiem, po kim to dziedziczyłam) i nie pozbywała się swoich starych ubrań. Postanowiwszy zrobić w szafie porządek, pochować zimowe swetry i kamizelki, a wyciągnąć letnie fatałaszki, natrafiła na stertę zapomnianych ciuchów pamiętających jeszcze moje wczesne dzieciństwo, a nawet jej panieńskie lata. Mami ubiera się bardzo na czasie pożyczając  nawet ubrania ode mnie, albo od mojej siostry. Czasem jednak jest nieugięta i nie chce się przekonać, że w niektórych rzeczach jeszcze spokojnie mogłaby chodzić! W ten oto sposób powstała właśnie omawiana sterta ciuchów, do której chciałabym teraz wrócić. Z każdą kolejną wyciąganą z owej góry rzeczą mój zachwyt wzrastał!( „To jest super! A to będzie super wyglądało z zieloną bluzką! Rany, ja to chcę!” –i inne tym podobne eksklamacje.) I tak na moje konto poszła cała masa starych – nowych rzeczy. Nie wydałam ani złotówki, a wzbogaciłam się konkretnie. ;)
Dość gadania! Drogie czytelniczki, poznajcie: 

  • morelowy komplet, czyli żakiet i spódnica - ma śliczne guziczki w tym samym kolorze! Nie zamierzam jednak chodzić w tym komplecie na raz. Co za dużo, to niezdrowo, poza tym nie chcę wyglądać jak clown... Generalnie ślicznie się to wszystko prezentuje. Materiał jest lniany, więc w sam raz na lato!  
  • biała muślinowa bluzka - również letni strzał w dziesiątkę! Ma śliczne koronki przy rękawach i przy ozdobnej, marszczonej falbanie na dole bluzki. Bardzo klasyczna, ale poprzez detale bardzo ciekawa.

  • kwiatowa spódnica - zdecydowanie absolutny hit! Wyrwałam ją Mami z pomiędzy nożyczek! Pewnie tego na zdjęciu nie widać, ale każda z części spódnicy nie jest na dole zszyta, przez co fragmenty materiały fantazyjnie falują na wietrze. Mmmm... cudo!


  • kremowy żakiet - kolor, materiał i te błyszczące wykończenia guzików i kieszeni! Czysta klasyka!

  • różowe ogrodniczki - (tu następuje pisk radości) ogrodniczki, to zdecydowanie towar deficytowy, bo albo sklepy przewidują takowe w rozmiarach dziecięcych, albo modele ciążowe, a kolor inny niż typowego jeansu, to już w ogóle ze świecą szukać. A tu takie cudo! Myślałam, że będą mi powiększały moje cztery litery, ale nic takiego nie ma miejsca. Bardzo fajnie w nich wyglądam powiem nieskromnie. ;)


Love, Gabi - Lady Flower

PS. Postaram się Was jutro odwiedzić. Bardzo dziękuję za Wasze wpisy do poprzedniego posta. Miło, że tu zaglądacie.

 
 
Copyright © Lady Flower
Blogger Theme by BloggerThemes Design by Diovo.com