piątek, 29 kwietnia 2011

"Wiosna, wiosna! Wiosna, ach to Ty!"

Piękny był dziś dzień! Obejrzałam królewski ślub i wybrałam się na spacer - w sam raz trafiłam z porą, bo potem mocno się ochłodziło. Udało mi się w każdym razie nacieszyć słońcem. 
Prezentuję Wam więc "naprawioną" fryzurę (już roztarganą wiatrem) i moje białe, niczym kurczaki z Tesco, nogi (wiem, muszę się trochę poopalać). ;)
A teraz słowo apropos mojego wyglądu: Bardzo lubię tą bluzkę - jest lekka i przewiewna - może dlatego (przynajmniej na pierwszym zdjęciu) wyglądam jak biały pampuch... W kwestii zdjęć w ogóle jestem wybredna - na każdym wyglądam źle (wg mnie) i żadne mi się nie podoba. Acha, możecie odnieść wrażenie patrząc na mnie, że wyglądam jak kluska/mam nadwagę/etc. - nic z tych rzeczy! Moja waga jest jak najbardziej normalna, noszę rozmiar 38, tylko... Tak wychodzę na zdjęciach... Więc wybaczcie. :)





Bluzka - Allegro
Spódnica bombka - jakiś online sklep vintage (już nie pamiętam dokładnie)


Balerinki meliski - Allegro (są SUPER wygodne!)
Torebka - Primark
Set bransoletek - H&M

- To tyle jeśli chodzi o kompleksy; mam nadzieję, że Wy nie macie podobnych.

Życzę przyjemnego wieczoru i do kolejnego wpisu!

Love, Gabi - Lady Flower


PS. Dzięki za wszystkie komentarze! Bardzo mnie cieszy, że tu zaglądacie, a jeśli chodzi o niektóre z Was, to czuję się tak, jakbyśmy się znały już od dawna. Fajne uczucie. :) Dziękuję!

P.P.S. Zapewne wiele z Was zastanawia się nad kupnem gumowych balerinek. Jako ich (od niedawna) szczęśliwa posiadaczka oceniam je następująco:

  • BARDZO wygodne;
  • guma jest miękka i nie wpija się w skórę;
  • na tyle ile w nich chodziłam, to nie wydaje mi się, aby miały odparzać stopy (ale moje dystanse były krótkie, więc ciężko to obiektywnie ocenić);
  • cena! - na Allegro można znaleźć ten typ obuwia za naprawdę korzystne pieniądze.

Ale nie odkryję Ameryki, jeśli powiem, że każda z nas ma inne stopy i preferencje, dlatego nie zachęcam do kupna tych butów - z uwagi na ich specyfikę musicie przekonać się do nich same.

środa, 27 kwietnia 2011

Historia pewnej fryzjerki

Miało być pięknie, moje włosy miały być cudnym bobem... A tu klops! 
Ale od początku: Umówiłam się do salonu fryzjerskiego Natalia przy ul. Słomianej (Kraków). Przyjęta zostałam niemal o czasie przez młodą panią fryzjerkę. Moja pierwsza myśl była taka: jeśli kobieta jest młoda, to pewnie zna się na trendach i ma polot. Nic bardziej mylnego! Prosiłam o skrócenie grzywki sięgającej mi już ust - grzywka nie została skrócona, prosiłam o wycieniowanie włosów z tyłu, tak by układały się w bombkę - pani twierdziła, że się nie da (ciekawe, bo rok temu u innego fryzjera jakoś się dało), prosiłam o nie skracanie włosów z przodu - pani chlasnęła mi przynajmniej z 4 centymetry z długości. Podejrzeń co do umiejętności fryzjerki nabrałam już po 5 minutach siedzenia na fotelu, kiedy zapytana przez inną pracującą tam panią o to jak stoi z czasem, radośnie oznajmiła, że kończy za 3 minutki. Musiałam się dopominać o cieniowanie włosów z tyłu (a defacto włosy tylko mi obcięła na równo z linią karku) i definitywne skrócenie grzywki, gdyż uznała dzieło za skończone zostawiając mi kurtynę włosów z przodu, zasłaniającą mi zupełnie lewe oko, a żeby zobaczyć jak są włosy obcięte z tyłu również musiałam się dopraszać. Pani ewidentnie nie wiedziała, jak ma zrobić fryzurę, o którą proszę. Szkoda tylko, że nie powiedziała tego zanim zabrała się do roboty. Ponad to, jeśli powiedziałam na wstępie, że nie interesuje mnie modelowanie, nie rozumiem, czemu byłam ku temu usilnie namawiana (dosłownie)! Słowem: wychodząc od fryzjera miałam włosy przyklapnięte, obcięte jak od fajerki i całkowicie nie przypominające wersję fryzury, jaką chciałam mieć. Byłam wściekła! Cena nie była wygórowana, ale powiedzenie, że tanie mięso psy jedzą, okazało się w tym wypadku jak najprawdziwsze.
Po przyjściu do domu dzieło fryzjerki skrytykowała zarówno mama, jak i siostra. Po południu siostra doszła do wniosku, że nie może na "to" (- dzieło fryzjerki) patrzeć, chwyciła za nożyczki i mi to poprawiła. Teraz mam normalną grzywkę oraz wycieniowane z tyłu włosy. Co prawda nie dało się już zrobić takiego boba, jakiego sobie wymarzyłam. Zamiast boba wyszedł jednak shag :D (http://uroda.onet.pl/wlosy/shag-fryzura-na-topie,1,4249182,artykul.html) - włosy są lekkie, ładnie się układają tworząc delikatny nieład. Mika zdecydowanie minęła się z powołaniem - powinna być fryzjerką, ma dziewczyna talent... ;)

Love, Gabi - Lady Flower

PS. Jutro (albo pojutrze) stylizacja, więc zobaczycie, jak to wygląda (zdjęcie, gdy życzyłam Wam wesołych Świąt przedstawiało jeszcze nieudolne dzieło fryzjerki.) I omijajcie z daleka salon Natalia - porażka!

wtorek, 26 kwietnia 2011

Rainbow on my nails

Cechą zasadniczą kobiety jest to, że wyznaje zasadę: ciuchów i kosmetyków nigdy dość.
Ja tak zdecydowanie mam! Dziś skoncentruję się na tym drugim zagadnieniu. Przez pewien czas kupowałam jak opętana kosmetyki kolorowe i pielęgnacyjne, dlatego teraz zdecydowanie się ograniczam i zużywam, to co już mam. Ale ponieważ mamy piękną kolorową wiosnę, postanowiłam, że uzupełnię trochę kosmetyczkę, a jako że natrafiłam na okazję, więc nie wykosztowałam się za bardzo. I tak oto zakupiłam ostatnio kilka nowych lakierów do paznokci:


od lewej:
Lovely: Party Nail - Rossmann (2, 49 zł) - z różowym brokatem
Arabian Glow - Avon - turkus
Color Trend - Avon - seledyn
Color Trend - Avon - perłowy opalizujący
Vibo - Rossmann (4,97 zł) - cudny odcień śliwki węgierki

A teraz inne nabytki z ostatnich kilku tygodni - szminki są od Avon'u (kolekcja Color Trend) oraz Maybelline - idealny odcień fuksji. Poczwórna paletka cieni to nabytek wyprzedażowy również z Avon'u, podobnie jak turkusowe kolczyki (zamówione z oferty premierowej, dlatego cena była zdecydowanie niższa, niż ta katalogowa). 


Love, Gabi - Lady Flower

PS. Jeśli chodzi o moje włosy i fryzjera, to o tym napiszę jutro. Wierzcie mi, o tym TRZEBA napisać.
I niestety nie będzie to nic pozytywnego.

sobota, 23 kwietnia 2011

Wielkanoc

Moi Drodzy!

Na te Święta Wielkiej Nocy życzę Wam tego co najlepsze, słońca, radości i nadziei w życiu! Prawdziwych przyjaciół, inspirujących pomysłów, sukcesów i małych przyjemności nadających życiu smak.
Tym samym dziękuję Wam za Waszą obecność i  każde słowo, które do mnie kierujecie.
WESOŁEGO ALLELUJA!

 Lady Flower


czwartek, 21 kwietnia 2011

Karmel i paski na zielonym oceanie

Pogoda piękna, wręcz gorąco, wszystko się zieleni. Aż chce się żyć! W związku z tym dzisiejsza sesja zdjęciowa odbyła się w zielonej przestrzeni. (Zdjęcia oczywiście robił mój Ukochany - brawa za zapał i chęci!) I tak, jak sobie obiecałam ten sezon dedykuję deseniom marynarskim i odcieniom różu - choć dziś w roli głównej wystąpią te pierwsze. O deseniach kwiatowych nie wspominam, bo tym oddana jestem w każdej porze roku. 







Karmelowa skórzana kurtka - od Siostry
Bluzka - dostałam lata temu od Cioci
Pumpy - allegro


Szal - Shiva
Okulary - Primark (1£!)
Wisior - SIX (był już tu)
Sandały - New Look (allegro)
Pasek - sh (6,50)

Love, Gabi - Lady Flower

PS. To już koniec moich koszmarnych zupełnie bezkształtnych włosów! Dziś widzicie je po raz ostatni, bo za chwilę wychodzę do fryzjera i mówię starej "fryzurze" ADIEU! (A po cichu modlę się, żeby pani fryzjerka miała wenę i dobry dzień... ;P)

wtorek, 19 kwietnia 2011

Moja własna Valentino Bondage Bag, czyli małe DIY...

Są pewne rzeczy, które ze względu na cenę są dla nas nieosiągalne. Ale marzyć zawsze można... 
Kolekcjonuję więc na dysku zdjęcia z dodatkami i ubraniami, które z chęcią widziałabym w swojej szafie, jednak z powodu nędznego budżetu mieć ich nie mogę. Jakiś czas temu zdecydowałam, że zacznę swoje marzenia urzeczywistniać: jeśli nie mogę czegoś mieć, to sama sobie to zrobię! :D Oczywiście nie wszystkie pomysły są wykonalne... Ale niektóre? - I tak poszukuję "surowców", które później posłużą mi do stworzenia tego, co sobie wymyśliłam. I tym sposobem od dziś zaczynam moją własną akcję KREATYWNA JA.

Na pierwszy ogień idzie Valentino Bondage Bag. Zauroczyła mnie, kiedy tylko jej zdjęcie wyszperałam gdzieś w sieci. A ponieważ na ten sezon mam istnego bzika na punkcie koloru fuksjowego, amarantu i ametystu (pudrowym różem też nie pogardzę), postanowiłam więc się w tę torebkę wreszcie zaopatrzyć. 

Tak wygląda oryginał (zdjęcie z internetu):


A tak wygląda moja własna "Valentino Bondage Bag":




Jestem wprost zachwycona swoim "nowym nabytkiem"... :D Wiem, że oryginał wygląda trochę inaczej, ale muszę przyznać, że moja chyba nawet bardziej mi się podoba! ;P Samą różową torebkę kupiłam kiedyś na allegro (mam taką samą w kolorze słonecznego żółtego, którą pokazałam Wam już w poprzednim poście), a szeroką wstążkę w pasmanterii (w sumie 3 metry). Trochę cierpliwości, nożyczki, igła, nici i świeczka do podtopienia końcówek wstążki i... voila!

Love, Gabi - Lady Flower

sobota, 16 kwietnia 2011

Spring sun

Pogoda dziś była cudna i świetnie harmonizowała z moim nastrojem. - Miałam bardzo udaną lekcję, a potem równie udaną przypadkową wizytę w sh, ale to innym razem... ;) Nie wybrałam się jak pewnie większość z Was na zakupowe szaleństwo ze zniżkami z Glamour'a, ponieważ wśród wymienionych w gazecie sklepów udzielających rabatów nie było tych, które lubię i odwiedzam najczęściej. 
Dziś stylizacja wiosenno - słoneczna: na cześć zieleniejącego coraz bardziej świata i pięknego słońca. (Zdjęcia są coraz to ładniejsze - mój ukochany fotograf bardzo się dla mnie stara...)






Sukienka/tunika - Vila
Skórzana kurtka w łatki - mojej Mami (pamięta jeszcze czasy, kiedy mnie nie było na świecie)
Szal - Allegro
Torba - Allegro
Korale - prezent z Hiszpanii

Love, Gabi - Lady Flower

niedziela, 10 kwietnia 2011

Wawel green tour

Na dziś byliśmy zaproszeni z naszym medialnym Bobiczkiem do krakowskiej kawiarni Guliwer przy ulicy Brackiej, która to kawiarnia "zaadoptowała" naszego milusińskiego w ramach akcji  Nie wstawaj od stolika bez persa lub jamnika (link).
Jako "rodzice" adopcyjni Bobiego zostaliśmy zaproszeni na kawę i ciastko (PYSZNOŚCI!), a potem wybraliśmy się na wiosenny spacer po plantach i dokoła Wawelu. Nic ciekawego/nowego Wam niestety nie pokażę - było strasznie zimno i wiało niemiłosiernie, a słońce kapryśnie chowało się za ciemnymi chmurami. Mimo to bawiliśmy się rewelacyjnie! Oto kilka zdjęć:








A takiego oto króliczka "upolował" Bobi pod Wawelem" :



I mój ukochany "pączkujący" Kraków...



Chusta - sh
Botki - allegro
Torebka - allegro
resztę znacie

Love, Gabi - Lady Flower

wtorek, 5 kwietnia 2011

Wielki błękit

Próbując nacieszyć się ładną pogodą wybrałam się w moim S. na Pola Nadziei po zajęciach. Ilość żonkili tam kwitnących jest imponująca! Dobrze, że nikt nie wpadł na głupi pomysł "zbierania kwiatków do bukietu". Generalnie wiosnę czuje się już w powietrzu... Jak dobrze...

Ewidentnie nie mam dziś weny na pisanie. Najchętniej usiadłabym teraz na ławce i poprostu patrzyła na to, co dzieje się dookoła mnie. I tą plątaninę wiosennych obrazów i zapachów chciałabym Wam przekazać.

Poza tym bardzo Wam dziękuję za odwiedzanie mojego blogowego dziecka i za liczne komentarze! 




Biała bluzka (ma super guziczki przy dekolcie, ale to innym razem) - Cropp
Niebieska kamizelka - New Yorkek
Chusta - Allegro
spodnie już znacie

Love, Gabi - Lady Flower

 
 
Copyright © Lady Flower
Blogger Theme by BloggerThemes Design by Diovo.com