środa, 23 lutego 2011

Kto wymyślił second hand'y? DAĆ MU NOBLA!

Wtorkowa relacja z poniedziałku:

Nie wiem, kto to wymyślił, ale twórcy sh zdecydowanie należy się Nobel! :)

O zaletach sh nie zamierzam się tu rozpisywać, bo i tak wszyscy je znają. Osobiście kiedyś miałam opory do wchodzenia do tego typu sklepów, teraz nie mam już żadnych, a patrząc na ceny ubrań nowych, które doszły do  granic absurdu, stało się to dla mnie niejako alternatywą. Ubrania z odzysku kupuję też na Allegro - ceny może nie jak w sh, ale też można upolować coś ładnego.
Wracając do sh i mojej do nich sympatii muszę stwierdzić, że nie jestem jakimś wytrawnym myśliwym... Nie lubię odwiedzać sh w dzień dostawy, bo siła przebicia moich łokci jest zdominowana przez zasady etyki, które zmuszają mnie do cierpliwego czekania, aż miejsce się zwolni, a nie bezpardonowego pchania się na innych. Ale kiedy ten największy szał minie... O! Wtedy czuję się jak ryba w wodzie! Pląsam od wieszaka do wieszaka, sprawdzam co kryje się za ciekawym deseniem materiału, który mnie do siebie zwabił i wyszukuję różne cudowności, które potem, jeśli mają wystarczającą siłę przebicia, stają się moją własnością.

Wczorajszy wypad do sh był niejako przypadkowy. Właściwie, to potrzebowałam czegoś, co trochę poprawi mi humor. A jakże! :) Ledwo weszłam, już wiedziałam, że była to jedna z najlepszych decyzji tego dnia :)

Moje zdobycze:


Bluzka w kwiatki urzekła mnie tak poprostu. Niby niczym się szczególnie nie wyróżnia... Kolor smutny, krój staromodny, a mimo to coś w niej jest... Może troszeczkę ją przerobię? Tak, żeby była bardziej dopasowana. Poza tym mam już wizję, jak ładnie będzie wyglądała wiosną z moją biszkoptową spódnicą...


Krawat kupiony z myślą o moim Narzeczonym (mam nadzieję, że będzie w nim chodził :D ). Wpadł mi w oko, kiedy tylko weszłam do sklepu. :)


... bo czy można było oprzeć się tym uroczym, słodziutkim myszoniom? :D


Apaszka w motyle i kwiatowe esy - floresy przekonała mnie żywymi kolorami i błyszczącym materiałem. Poza tym ostatnio mam fazę na łączenia apaszek i korali, a takiego odcienia jeszcze u mnie nie było.


A teraz absolutny gwóźdź programu! :) Już od jakiegoś czasu wbiłam sobie do głowy, że muszę, ale to MUSZĘ, mieć czerwoną sukienkę, podobną do tej, którą miała Marika w teledysku do piosenki "Moje serce" (zdjęcie poniżej). Sama nie wiem, co mi się stało, bo generalnie unikam koloru czerwonego - poprostu mam takie wrażenie, że wyglądam w nim jak dorodny burak, a ilość czerwonych rzeczy w mojej szafie mogę policzyć na palcach jednej ręki. A tu nagle gdzieś mi się zakodowało: czerwona sukienka! I tak chodzę sobie po sh, a tu nagle.... JEST!!!!!



Cudowna, prawda? Kolor jest intensywniejszy, niż na zdjęciu - myślę, że kiedy zrobię zdjęcia moich stylizacji, gdy będzie już cieplej, będzie to widoczne. Długością sukienka wprawdzie sięga mi do kolan, a marzyłam o czerwonej maxi dress, ale przecież  nie można mieć wszystkiego, prawda? :)  Sukienkę muszę poddać jednak małemu liftingowi, a mianowicie zlikwidować te kwiatki przyszyte pod linią biustu - z jakiegoś powodu strasznie mi przeszkadzają... Muszę to jeszcze przemyśleć. A tym czasem trzymajcie się ciepło i dbajcie o siebie, zwłaszcza, że zima postanowiła chyba jednak nas nie opuszczać.

Kwiatowa bluzka - 5 zł (waga)
Krawat w myszonie - 2 zł
Różowa apaszka - 3 zł
Czerwona sukienka - 20 zł (wycena)

Love, Gabi - Lady Flower

2 komentarze:

nieuporządkowana pisze...

SH wymiatają pod każdym względem :) Sukienka bardzo ładna

Kajko pisze...

ja osobiście nigdy nie miałam problemu z zakupami w sh zawszę wiedziałam że jeżeli chce znaleźć jakieś skarby wystarczy pójść właśnie do sh;)ale widzę że i ty śliczne cudeńka znajdujesz:)a krawat to zostaw sobie jest przesłodki:)pozdrawiam

Prześlij komentarz

 
 
Copyright © Lady Flower
Blogger Theme by BloggerThemes Design by Diovo.com